Rozmowa z Reginą Talik, delegatem na walne zebranie Ppzedstawicieli LWSM "Morena"
- W piątek o godz. 18 w XX LO na Morenie odbędzie się zebranie delegatów w waszej spółdzielni. Będziecie uchwalać nowy statut?
- Zmieniło się prawo spółdzielcze. Próbujemy uchwalić nowy statut. Bezskutecznie. Za każdym razem, gdy się spotykamy, brakuje kworum. Nie powiadomiono nas, że będziemy podejmować tak ważne decyzje.
- Czy zaproponowane zmiany są korzystne?
- Są bardzo niekorzystne i godzą w interesy lokatorów. Najgorsze, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, na przykład nasze pieniądze będą mogły być obracane na giełdzie. To nie jest sprzeczne z ustawą, ale dla nas to bardzo niekorzystny zapis. Lepiej byłoby, gdyby nadwyżki były przeznaczane na zakup obligacji albo wpłacane na lokatę bankową. Oprócz tego pojawiło się sformułowanie, że członek spółdzielni jest obowiązany uczestniczyć w zobowiązaniach spółdzielni.
- Jeśli władze spółdzielni podejmą błędne decyzje inwestycyjne, wszyscy za to zapłacą.
- Dokładnie tak. Od razu wzrosną opłaty. Obawiam się, że nikt nie będzie mógł kontrolować wydatków spółdzielni. Bardzo dużo osób chce się wycofać ze spółdzielni. Podania o ustanowienie odrębnej własności lokalowej cały czas są nierozpatrzone.
- Co można zmienić?
- Konieczne są spotkania informacyjne, nie można godzić się na takie prawo, które zasłoni niecne działania władz spółdzielni. Nikt z nas nie ma na to pieniędzy. Zapraszamy na piątkowe zebranie delegatów. Każdy członek spółdzielni może być obserwatorem obrad.
Odpowiedzi mieszkańców Moreny na pytanie "Co sądzisz o spółdzielni "Morena"?
Maria Frankowska, emerytka
- Ludzie chodzą po klatkach i plotkują, że prezes coś zrobił, że czynsze są wysokie. Ale jak można coś zrobić, to nie przychodzą na spotkania grup członkowskich. W mojej - na cztery bloki - od lat przychodzi kilka osób. Reszta nawet nie wie, że coś takiego jest.
Władysław Barwiński, właściciel sklepu
- W tak dużej spółdzielni zarządzanie nie jest łatwe. Ale za prezesury Zbigniewa Dąbrowskiego widać, że robi się dobre rzeczy. A że takimi metodami, to też rozumiem. Żeby coś przepchnąć, trzeba mieć swoich ludzi, np. w Radzie Nadzorczej.
Grzegorz Głuchowski, taksówkarz
- Nie interesuję się sprawami spółdzielni, nie mam na to czasu. Nie jest może najtańsza, ale w Brzeźnie jest drożej. Krążą też plotki o szwindelkach prezesa, ale nie wiem na ten temat niczego konkretnego.
Źródło: Dziennik Bałtycki (agka, pedr) 2003-01-07 |