Około 15 tysięcy gdańszczan witało Nowy Rok na Targu Węglowym. Gwiazdą wieczoru był zespół Lady Pank, który zagrał swoje największe przeboje i utwory z najnowszej płyty "Teraz". Życzenia mieszkańcom miasta złożyli prezydent Paweł Adamowicz z żoną, a o północy niebo rozświetlił pokaz sztucznych ogni.
Nie zabrakło też dzwonków, których dźwięk przebijał się przez huk petard. Wydzwanianie Nowego Roku staje się już tradycją. Imprezy plenerowe przyciągnęły też mieszkańców Gdyni (przed Silverscreen na Skwerze Kościuszki) i Sopotu (przy sztucznym lodowisku obok mola). - Choć zdarzały się różne incydenty, noc sylwestrowa minęła wyjątkowo spokojnie - podkreślają zgodnie strażacy i policjanci.
Dziesiątki tysięcy mieszkańców Trójmiasta witało rok 2005 na świeżym powietrzu. Imprezy plenerowe jak co roku przyciągnęły tłumy. Sprzyjała też pogoda - jak na tę porę roku było wyjątkowo ciepło.
W Gdańsku największą gwiazdą była grupa Lady Pank, która dała efektowny, ponad godzinny koncert. Sopot postawił na bal przebierańców przy sztucznym lodowisku, które znajduje się obok molo. W Gdyni, przy multikinie Silverscreen na Skwerze Kościuszki, mieszkańcy bawili się w rytm utworów grup Dżem i Groovekojad.
Choć służby ratownicze mówią o spokojnej nocy doszło do kilku poważniejszych incydentów.
- Policji zgłoszono 15 przypadków okaleczeń wynikłych z nieostrożnego obchodzenia się środkami pirotechnicznymi. Najwięcej w Gdańsku, bo osiem przypadków - poinformowała nadkomisarz Gabriela Sikora, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Najtragiczniejszy wydarzył się na ul. Skiby w Gdańsku. 25-letnia kobieta w trakcie odpalania petardy straciła dłoń. Najpoważniejsze niebezpieczne zdarzenia z udziałem dzieci miały miejsce w Sopocie i Gdańsku. W tym ostatnim 12-letni chłopiec doznał urazu oka, w które trafił odprysk z odpalanej racy. Gorzej noworoczne strzelanie skończyło się dla 15-latka z Sopotu. Chłopak podniósł z ziemi odpaloną petardę, która wybuchła mu w ręku. Skończyło się na rozerwanych mięśniach dłoni.
W Sopocie miał też miejsce niecodzienny wypadek. Tuż po północy 21-letni student wpadł do... około 20-metrowego komina. Doznał urazu kręgosłupa i złamania nogi. Policjanci ustalili, że wszedł na dach z dwoma kolegami, by lepiej widzieć noworoczne fajerwerki. Wszedł na komin i stracił równowagę. Zabawa skończyła się w gdańskiej Akademii Medycznej.
10 policjantów, w tym negocjatorka, dziewięciu strażaków i pogotowie musiało też ratować 23-latka z ul. Słowackiego w Gdańsku. Młodzieniec pod wpływem narkotyków usiłował wyskoczyć z okna na 10 piętrze. Ostatecznie udało się go przekonać do zmiany decyzji, a najbliższe 10 dni spędzi w szpitalu na Srebrzysku.
Inne osoby przesadzały z kolei z alkoholem. Tylko przez gdyński Szpital Miejski w sylwestrową noc przewinęło się około 20 osób z nadmiarem promili we krwi. Wśród nich... dwie starsze panie i dwójka 11-latków. W Szpitalu im. PCK sytuacja była podobna. Hospitalizowano zatrutego alkoholem16-latka
Strażacy w akcji
- Mieliśmy 21 wyjazdów w noc sylwestrową, nie były to jednak groźne pożary - powiedział nam kapitan Tomasz Czyż, rzecznik gdańskiej straży pożarnej.
Spokojne dwa dni - 31 grudnia i 1 stycznia - mieli też gdyńscy strażacy. Jak poinformował ich rzecznik, kapitan Tadeusz Konkol, interwencji było w sumie 16. Poważny pożar zdarzył się tylko w Sopocie nad ranem w Nowy Rok. Ogień na parterze budynku przy ul. Sienkiewicza spowodował śmiertelne zaczadzenie 51-letniego mieszkańca.
Foto: Anna Rzeźniczak
Źródło: Dziennik Bałtycki (Michał Lewandowski) 2005-01-03 |