Wielokrotnie krytykowany zarząd Zbigniewa Dąbrowskiego nie otrzymał absolutorium obradującego przez dwa dni na Morenie Zebrania Przedstawicieli. Absolutorium natomiast uzyskał zarząd Jerzego Lubiejewskiego, a najwięcej głosów poparcia dostał wiceprezes zarządu Bogusław Heger. Nie uchwalono natomiast statutu. Po dwóch godzinach debatowania nad nim delegaci zdecydowaną większością głosów zdecydowali o skierowaniu jego projektu do zarządu, celem dopracowania.

wiceprezes zarządu Bogusław Heger

Na sali obrad było chwilami dość burzliwie. Leszek Jenek zarzucił bezprawność i nieważność zebrania. Złożył wniosek o rozwiązanie ZP, ale poparcia delegatów nie miał.

- Zróbmy coś - mówił Leszek Jenek - co będzie odpowiadało naszemu prawu... Nie przeszkadzajcie, chociaż raz zrozumcie, że gwałcicie prawo... To zebranie też jest bezprawne. Delegat rozpoczął od odczytania poważnego oskarżenia o korupcję znanych gdańskich sędziów. Czytał ich nazwiska. Po chwili przewodniczący zebrania, Antoni Zygmunt odebrał mu głos. Zapytał delegatów, czy życzą sobie, aby Leszek Jenek dalej czytał swoje pismo. Delegaci podnosili jednak swoje mandaty na "nie".

Czy Leszek Jenek zaskarży również ostatnie Zebranie Przedstawicieli? Mówi, że być może nie będzie takiej potrzeby. Dlaczego?
- Bo liczę na to, że nareszcie do tej spółdzielni wkroczy prokurator odpowiedniej instancji i zrobi porządek. Tu naprawdę jest kilka przestępstw. Musimy wrócić do sprawy malwersacji finansowej. Mam odpowiedź na mój wniosek o to, żeby prokurator okręgowy w postępowaniu odwoławczym zdecydował o wzruszeniu tego postępowania. Liczę na to, że Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku, która zajęła się problemem korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości, dotrze do naszych spraw, które toczyły się w sądach. Korupcja sędziów jest ewidentna. Ja naprawdę nie ryzykowałbym takim oskarżeniem, bo wiem co za to grozi, ale moje oskarżenia osób działających na szkodę spółdzielni okazały się zgodne z faktami i dlatego nie boję się, bo kara za mówienie prawdy nie może mieć miejsca.

Adam Bielak stwierdził, że protokół z poprzedniego zebrania nie spełnia wymogów formalnych. - Nie ma podpisu przewodniczącego oraz sekretarza - mówił. - Byłem w dziale samorządowym, gdzie ten sam protokół różnił się ręcznymi dopiskami...
Przewodniczący zebrania Antoni Zygmunt wyjaśnił, że protokół został wyłożony z... internetu, skąd go wydrukowano, a oryginał znajduje się w spółdzielni.
- Nie zgadzam się z tym - odparł zainteresowany delegat. - To kpina!

Leszek Jenek stwierdził, że protokół na stronie 66 różni się od pierwotnego, a jako powód posiada go. - To jest przestępstwo i nic nie zmieni faktu, że te sprawy już trafiły do prokuratury - mówił.
- To jest wniosek formalny? - pytał przewodniczący zebrania.
- Wniosek jest taki, że bez sensu jest wyskakiwanie przed sąd - odparł delegat.
Jerzy Damaszk wniósł o imienne wskazywanie w uchwałach, kto jak głosował. Zaznaczył, że chodzi mu o te uchwały, które mogą rodzić dla spółdzielni niekorzystne skutki finansowe. - Wreszcie zacznijcie myśleć, zostaniecie pociągnięci do odpowiedzialności karnej za podejmowanie uchwał niezgodnych z prawem - argumentował.
Ale delegaci dali swój wyraz w głosowaniu. Tylko 9 było za przyjęciem takiego wniosku, a aż 71 było przeciwnych.

- Panowie dbają o to, aby w postępowaniach sądowych mieli materiał dowodowy - uważa Jarosław Linda. - Widocznie w protokołach po obradach ZP nie ma takich danych, toteż nie mogą swoich spraw wygrywać. Ja ich rozumiem, bo chcieliby żeby ich racje były po stronie prawa, natomiast nie zawsze wszystko da się prawem wytłumaczyć, oni chcieliby żeby osoby podejmujące decyzje poprzez głosowanie, za nie odpowiadały. Mnie się wydaje, że to bardzo policyjna metoda, nie na miejscu. Zresztą nigdzie nie spotkałem się z takim przepisem, który obligowałby do imiennego wskazywania, kto jak głosował. Każde jest jawne i na sali można zobaczyć, kto był za, kto przeciw, a kto się wstrzymał.

Ale podejrzliwość i nieufność często pojawiała się w niektórych wypowiedziach delegatów.
Zwłaszcza tych nastawionych opozycyjnie do aktualnie sprawujacych władzę.
- Rzecz się bierze nie ze złej woli, lecz z braku zaufania, to trzeba przerwać - mówił Włodzimierz Cichy. - Po prostu jedni drugich obwiniają o rzeczy, które nie mają miejsca. To wcale nie istnieje. Sądzę, że tylko spokojnym podejściem i przyjęciem optymalnego wariantu da się załatwić sprawę.

Mimo długiej dyskusji dotyczącej statutu, delegaci ostatecznie nie przyjęli dokumentu i zdecydowali o jego zwrocie do zarządu, celem dopracowania.
To nie jest dobry statut - powiedział nam Jarosław Linda. - Natomiast jest dużo lepszy od poprzedniego. Dlatego warto byłoby go na tym zebraniu przegłosować z tego powodu, że zastąpi coś, co było tak złe i tak nieaktualne z prawem. Podejrzewam, że na tym etapie dyskusji nad statutem, spółdzielnię stać na coś lepszego. Statut jeszcze tak naprawdę nie reformuje spółdzielni tak, jak powinien. Na przykład w warstwie zarządzania tą spółdzielnią i tym, jak jest kierowana, nadal nie ma w nim żadnej reformy. Wciąż mamy te same organy, tak samo powoływane. Drobna zmiana występuje jeżeli chodzi o radę nadzorczą, za mała jednak, żeby spółdzielnia odniosła jakieś skutki. Lepiej go przyjąć, niż pozostawać przy starym.

Kilku delegatów wskazywało na nową ustawę prawo spółdzielcze, która czeka na podpis prezydenta RP. Przekonywali, że lepiej na nią poczekać, sprawdzić projekt statutu pod kątem zgodności z ustawą i dopiero wtedy uchwalić statut LWSM Morena.

- Jeszcze tej uchwały nie ma, może prezydent jej nie podpisać, może być zawetowana przez Senat RP, ulec zmianie, może wrócić do Sejmu, tak więc nie przesądzałbym - zauważa Jarosław Linda. - Oczywiście ona może być inna niż nasz statut i wtedy będzie trzeba uaktualnić statut. Gdybyśmy się mieli opierać na projektach, byśmy daleko nie zaszli...
Zebranie Przedstawicieli zatwierdziło sprawozdanie finansowe zarządu LWSM Morena głosami 45 za, 7 przeciwnych. Zatwierdziło sprawozdanie finansowe za 2004 rok 49 głosami za, przy 4 przeciwnych i sprawozdanie finansowe za 2003 rok 50 głosami za oraz 4 przeciw. Nie udzieliło natomiast absolutorium zarządowi Zbigniewa Dąbrowskiego. Ani jeden delegat nie opowiedział się za. Głosowania dotyczyły ówczesnego prezesa, jak i jego zastępców: Janiny Kucharczyk oraz Anny Dziadowicz. Skwitowania natomiast udzielono zarządowi Jerzego Lubiejewskiego, a najwyższe poparcie uzyskał wiceprezes Bogusław Heger, włącznie z oklaskami.