Z Jerzym Pileckim, najlepszym maturzystą XX Liceum Ogólnokształcącego na Morenie, stypendystą prezesa Rady Ministrów rozmawia Tadeusz Gruchalla
|
Jerzy Pilecki: "Wolę chłonną logikę matematyki"... |
- Skończyłeś naukę z wyróżnieniem, zostałeś prymusem szkoły. Tymczasem słyszy się, że tegoroczna matura była trudna. Rzeczywiście było tak ciężko?
- Na początku roku szkolnego niewiele wiedziałem o nowej maturze. Z czasem dowiadywałem się coraz to nowych rzeczy. Wystarczająco wiedziałem, jak będzie wyglądała i co będzie trzeba zrobić. Nie była wcale ani bardzo trudna ani straszna, jeśli się ktoś uczył. Wybrałem trzy przedmioty.
- Jakie?
-Język polski, który jest obowiązkowy, język obcy, który także jest obowiązkowy. Postawiłem na niemiecki, który zdecydowanie jest moją silną stroną i matematykę, która też jest moją silną stroną. To oczywiście było minimum, bo można było wybrać jeszcze trzy rozszerzone przedmioty. Ale mnie to wystarczyło, ponieważ na ten kierunek, na który ja się ubiegam, zaledwie dwa przedmioty (język obcy i matematyka) wystarczą.
- Na co się wybierasz?
-Planuję pójść na informatykę na Uniwersytecie Gdańskim. Mam nadzieję, że się dostanę, ale nie pogardziłbym też matematyką albo informatyką i ekonometrią na Wydziale Zarządzania UG.
- Większość maturzystów w Pomorskiem oblała egzamin właśnie z matematyki, a tobie poszło tak dobrze...
-W Pomorskiem jest bardzo wiele liceów profilowanych, które są odpowiednikiem szkoły zawodowej, gdzie jest mniejsza liczba godzin nauczania matematyki, a więcej przedmiotów zawodowych. Poza tym trafiają tam faktycznie słabi uczniowie. Być może dlatego tak się stało. Tak naprawdę w samych liceach matury nie zdało kilka procent uczniów, a nie kilkanaście.
- Pani dyrektor powiedziała mi, że zostałeś najlepszym absolwentem i że nie masz osoby sobie równej. Jak odebrałeś tę wiadomość?
-Dowiedziałem się od tym od matki kolegi, którą spotkałem po drodze. Gdy już byłem w szkole i sam zobaczyłem wynik, oczywiście ucieszyłem się. Kilka minut przed odebraniem świadectwa maturalnego dowiedziałem się, że najlepiej napisałem maturę z matematyki i z języka niemieckiego.
- Mimo, że sam nie jesteś zadowolony z siebie? Wspominałeś przed naszą rozmową, że z matematyki mogło ci pójść lepiej...
-Myślę, że przy mniejszym stresie i gdybym szybciej pisał, może odrobinkę mogło być lepiej. Ale wynik jest w pełni zadowalający. Zwłaszcza, że matematyka była dosyć trudna. Średnia w pomorskich liceach wyniosła z podstawowej części 55 proc., a z rozszerzonej 33 proc. Z poziomu rozszerzonego mam ponad dwa razy więcej niż wynosi średnia w liceach. Nie jestem człowiekiem genialnym, a taki wysoki wynik zawdzięczam między innymi temu, że nie brałem przedmiotów dodatkowych. Skupiłem się na matematyce, wiedziałem na początku roku, że będą ją potrzebował. Niemiecki już na początku roku świetnie zdałem. To mi pozwoliło się świetnie przygotować.
- Może to też być w jakiejś części zasługa nauczycieli matematyki?
-Nauczyciele mają na tym polu bardzo duże zasługi, przed pierwsze dwa lata uczyła mnie pani Jolanta Chamerska. To bardzo dobra nauczycielka. Dzięki niej nawet się dostałem na kongres młodych matematyków polskich. 21 osób z całej Polski zostało wybranych po to, aby wykładać. To było świetne przeżycie.
- Co takiego fajnego jest w matematyce? Niektórzy jej nawet nie rozumieją...
-Na koniec gimnazjum nie byłem do końca pewien, jaki profil wybrać. Wybrałem matematykę i cieszę się, że wybrałem kierunek ścisły. Dobrze, że nie postawiłem na przedmioty humanistyczne, bo teraz wiem, że nie jestem humanistą.
- Może jesteś, a o tym nie wiesz...
-Nie, nie... Po lekcjach polskiego wiem, że nie pasjonuje mnie odkrywanie literatury, głębokie przemyślenia nad poezją. Bardziej wolę chłonną logikę matematyki. Sprawia mi przyjemność rozwiązywanie trudniejszych zadań.
- Czuję, że matematyka, to twój konik...
-Szczerze mówiąc, matematyka nie jest moim hobby. Bardziej pasjonuje mnie informatyka. A do niej bardzo przydatna jest matematyka.
- Za tak wysoki wynik uzyskany z egzaminu dojrzałości zostaniesz stypendystą prezesa Rady Ministrów, o czym dowiedziałem się z dyrekcji szkoły. Cieszysz się?
-Dowiedziałem się o tym od nauczycielki. Pewnie, że się ucieszyłem. Nawet nie wiedziałem, że jest coś takiego, jak stypendium za bardzo dobre wyniki maturalne. Czuję się bardzo zaszczycony.
- Jakie masz teraz plany na lato?
-Jestem jeszcze wciąż w fazie planowania. Mamy wiele scenariuszy. Plany na lato może by były miłym akcentem, ale niewiele sam wiem. Na razie czekam do 23 lipca, kiedy zostanie ogłoszona wstępna lista osób przyjętych na informatykę.
- Co jest twoją pasją?
-Lubię książki...
- Jakie? Bo już wiem, że poezja ciebie nie interesuje...
-Wolę książki, które czytam z przyjemnością. Traktuję czytanie książek jako rozrywkę, a czytając zawsze można się czegoś nauczyć. Dzięki czytaniu nigdy na przykład nie miałem problemów z ortografią czy ze słownictwem.
- Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?
-Powiedzmy, że mam słabe zdolności muzyczne... Słucham muzyki sporadycznie. Moimi zainteresowaniami są raczej książki, no i wycieczki górskie. Czasami lubię sobie pograć na komputerze.
- No to, kończąc, jak byś podsumował tę maturę? Nie taki diabeł straszny, jak go malują?
-Bałem się, wszystkim się udzieliła taka niepewność. Muszę pochwalić szkołę, bo zrobiła wiele spotkań, na których przedstawiono nam nowości. Cieszę się, że nie zdawałem starej matury, lecz nową. Nowa jest o wiele bardziej obiektywna. Dawniej w słabszych szkołach uczniowie dostawali lepsze oceny, a to było absolutnie niesprawiedliwe. Każdy, kto dostatecznie do nowej matury się przygotuje, nie powinien się niczego bać...
- Dziękuję za rozmowę.
|
Uwaga!!! Najciekawsze opinie zostaną zamieszczone na łamach Gazety Dzielnicowej Moreny
|
Źródło: Gazeta Dzielnicowa Moreny, lipiec 2005 |